niedziela, 14 kwietnia 2013

Teatr Bolshoj – Nowa Scena



O Teatrze Wielkim słyszałyśmy legendy na długo przed przyjazdem. Dotyczyły one głównie kolejek po studenckie bilety, w których trzeba było spędzić kilka- lub kilkanaście godzin, a czasami całą noc. Już w Moskwie, po małym rekonesansie, okazało się co następuje: pula biletów dla studentów w cenie 100 rubli wydzielana jest na każdy spektakl, odbywający się w danym przybytku, także na występy gościnne, za wyjątkiem premier. Są to bilety na konkretne miejsca, tzw. niewygodne, z kiepską lub żadną widocznością sceny ;) Po rozpoczęciu spektaklu można się przesiąść na lepsze miejscówki, o ile pozostały wolne.

Teoretycznie jest ok. 30 miejsc na Nową i 60 na Starą Scenę. Pierwsza osoba, która danego dnia przyjdzie pod kasy, robi listę i czeka na kolejnego chętnego. Ten dopisuje do listy swoje nazwisko i czeka u kas, aż pojawi się następny student, zapisze się i zostanie na posterunku. W ten sposób lista przekazywana jest z rąk do rąk, jak pałeczka w sztafecie. Przy okazji nie trzeba spędzać kilku godzin przed kasami, w towarzystwie nie zawsze przyjaźnie nastawionej ochrony teatru.



Na Nową Scenę udało się nam łatwo wejść. Lista, a potem kolejka do kasy zadziałały sprawnie, obyło się bez przepychanek, a ochroniarz był tak ujmująco uprzejmy, że aż mnie to zaskoczyło. W tym miesiącu odbywa się w Bolszym festiwal z okazji 100-lecia Świętej Wiosny Strawińskiego. Poszłyśmy na występ Bejart Ballet z Lozanny, który prezentował cztery jednoaktowe spektakle.

Balet nowoczesny, w trykotach zamiast fruwających tiuli, z odtwarzaną muzyką (tylko ostatni spektakl z muzyką na żywo)… Nie sądziłam, że tak mi się spodoba! Co prawda z mojego miejsca siedzącego nie było widać sceny, ale wystarczyło się nachylić, a jeszcze lepiej – oprzeć głowę o miękko wyściełaną barierkę i można było komfortowych warunkach oglądać (lub spać).


Spektakle świetne, zwłaszcza Syncope i Święta Wiosna. Balet Bejart’a daje w sezonie średnio sto przedstawień dla 200 000 widzów, jeśli więc będziecie mieć kiedyś po drodze – polecam!

Pozdrawiam, Klara:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz