środa, 22 maja 2013

Krajobraz po bitwie

Dziś wyjątkowo dużo treści i bez obrazków, więc nie wiem, czy każdy dotrwa do końca;)

Egzamin państwowy zawsze kojarzył mi się z czymś poważnym i takim oficjalnym... wiecie, odkładanie na bok torebek i wszelkich osobistych rzeczy, na ławce tylko długopis, obowiązkowo wylegitymować się przy wejściu i siedzieć w takich odległościach od siebie, by nie było możliwości zaglądania w testy sąsiadów. A na przeciwko komisja egzaminacyjna, nieodrywająca wzroku od waszych poczynań. 

Zaraz, zaraz - jesteśmy w Rosji ;)

Najśmieszniejsze jest chyba to, że nikt nas ani razu nie wylegitymował - ani przy zapisywaniu się na egzamin, ani przed żadną z 5-ciu części samego egzaminu. Równie dobrze mogę się zapisać na kolejne testirowanie w czerwcu, podpisać innym nazwiskiem i dostać kolejny certyfikat. Jeśli egzaminator będzie inny (raczej tak) i specjalista z Izby Przemysłowo-Handlowej (niekoniecznie) to nawet ustny mogę zdać bezproblemowo pod przybraną tożsamością...

Zmiany terminów i kolejności egzaminów, czasu trwania poszczególnych części czy rozsadzenie nas w wąskich szkolnych ławeczkach po dwie osoby to już drobnostki. I to tyle, jeśli chodzi o część techniczną.

Ciężko mi określić, czy był to trudny egzamin czy nie. Na pewno był męczący w sensie fizycznym, zwłaszcza poniedziałek - siedzieliśmy w tych cholernych twardych ławeczkach od 10 do 16, uważając, by przypadkiem nie szturchać się łokciami podczas pisania. Po całym dniu nie miałam już sił na przygotowywanie się do ustnego; na szczęście trochę znamy ten cały rosyjski i mogłyśmy sobie pozwolić na improwizację, bez wkuwania formułek na pamięć. I całkiem dobrze nam wyszło, bo dostałyśmy po 100% z mówienia ;)

Babeczka egzaminatorka zdążyła nam już poprawić czytanie ze zrozumieniem (stopień trudności zadań bardzo różny, generalnie teksty łatwe, ale niektóre pytania były źle sformułowane - i mówię to z pełną świadomością, bo nie miałam problemów ze zrozumieniem tekstów, choć niektórzy zdający sugerowali, że to poziom C1, więc widocznie za trudny dla nas i dlatego były problemy - nie moi drodzy, z nami wszystko w porządku! gwarantuję:)

Część pisemna nas nie zaskoczyła pod względem treści, ale przeznaczono na nią za mało czasu i musieliśmy ścigać się ze wskazówkami zegarków, a i tak nikt nie zdążył... Test leksykalno-gramatyczny był dość trudny, może jestem nieobiektywna, ale mam wrażenie, że wszystkie, które robiliśmy wcześniej w ramach ćwiczeń były prostsze. Słuchanie też dość łatwe, choć w pewnym momencie się trochę zaplątałam.

Generalnie będzie dobrze i dostałyśmy z centrum egzaminacyjnego oficjalne pozwolenie na oblewanie zakończenia egzaminu:) A kolejne będzie w poniedziałek, jak będą wyniki. I jeszcze jedno - gdy odbierzemy certyfikaty, a to nie taka prosta sprawa...

Klarens pozdrawia:)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz